Jutro będą pierwsze gminne dożynki w życiu Luny, które dodatkowo w tym roku odbywają się z naszej wsi, z tej okazji postanowiłam popełnić krótki wpis o tym, dlaczego Luna i Galileo uczestniczą w takich wydarzeniach. Mamy takie szczęście, że mieszkamy tuż obok remizy strażackiej, do której należy również dom kultury „remiza”, przy którym dość często organizowane są festyny. Oczywiście w festynach tych nie mogą nie uczestniczyć moje zwierzęta, ponieważ są pełnoprawnymi członkami rodziny i mieszkańcami wsi. 😉
Dlaczego zabieram zwierzaki na festyny? Oczywiście w celu socjalizacji! Na festynie jest mnóstwo ludzi, jest głośna muzyka, nowe zapachy, mieszające się ze sobą. To doskonały trening przed wyjściem do miasta, gdzie jest równie głośno i tłocznie i równie dużo nowych zapachów – tyle że bardziej niebezpiecznie, bo jeśli zwierzak się wystraszy, może się wyrwać i wpaść pod samochód. Nie warto więc trzymać zwierzaka pod kloszem, dla jego własnego bezpieczeństwa, oraz zaoszczędzenia stresów, kiedy będzie musiał przebywać w miejskiej dziczy, czy innym zatłoczonym głośnym miejscu. Na festynach zwierzak uczy się zachowywać spokój. Uczy się że że hałas i tłum nie oznaczają zagrożenia.
Oczywiście należy pamiętać o tym, że biorąc zwierzaka na festyn, bierzemy za niego pełną odpowiedzialność! Zabierajmy na imprezy tylko te psy i koty, co do których mamy pewność, że radzą sobie dobrze w spokojniejszych warunkach, czyli są dobrze zsocjalizowane. Jeśli Twój pies, czy kot jest zestresowany nawet w domu i na krótkim spacerze, nie zabieraj go na głośne imprezy. Jeśli Twój pies jest agresywny i istnieje zagrożenie, że zrobi komuś krzywdę, również zostaw go w domu. Zabierając zwierzaka na imprezę trzeba liczyć się również z tym, że może mu się zachcieć „do toalety”, miej więc przy sobie woreczki, żebyś mógł po nim sprzątnąć. Psa i kota podczas festynu trzeba trzymać na smyczy. Nie każdy życzy sobie, żeby obwąchiwał i obskakiwał go obcy pies, czy kot. Smycz też zapewnia zwierzęciu bezpieczeństwo, nie pozwala na ucieczkę.

Luna w festynach najbardziej lubi popcorn. 😉 Je go tylko podczas festynów, ponieważ w domu nie dajemy jej takich rzeczy. Kiedy tylko widzi stoisko i popcornem, pędzi do niego, żeby wyzbierać wszystko co spadło ludziom na ziemię. 😀 Luna w ogóle uwielbia kukurydzę, również tą prosto z kolby. 😀
Galileo natomiast woli przesiedzieć festyn na ławce i przyglądać się wszystkiemu. Czasem pospaceruje, obwącha okolice, po czym wraca z powrotem na swoje miejsce. 🙂


Fajnie wyszły Ci te zdjęcia i ogólnie zgadzam się z Tobą. Zwierzęta należy przyzwyczaić, nie na chama, ale trzeba. 🙂 Powiem teraz coś bardzo złego PR czy marketingowo, ale Sylwester i te strzały i błyski też są rodzajem treningu, zwierzę może równie dobrze wystraszyć błyskająca i hałasująca karetka, czy nawet syrena alarmowa. Nie mówią o specjalnym strzelaniu, ale trzeba zachować umiar, bo idąc tropem anty-hałasowców, to powinnaś e-marketing na Facebooku zorganizować, zebrać podpisy do wójta, ze hałasy zwierzakom spać nie pozwolą na wybiegu 😉